piątek, 18 lipca 2014

Chapter 3

Już od dziesięciu minut czekałam na Vee. Spóźniała się. Siedziałam na ławce przed fontanną stojącą w centrum placu. Była duża i podobno bardzo stara. Przedstawiała dziewczynę z rybim ogonem zamiast nóg. Ktoś, kto to zaprojektował musiał mieć niezłą wyobraźnię. No bo dziewczyna
z rybim ogonem? To nie jest coś zwyczajnego i codziennego.
W końcu usłyszałam niedaleko znajomy głos, ale nie była to Vee. Tylko Peter.
- Cześć Const. – Przywitał się, stając pomiędzy mną, a fontanną. – Nie spodziewałem się zobaczyć Cię tu. A tu taka miła niespodzianka. – Peter był w moim wieku. Razem chodziliśmy do jednej klasy w Szkole Gruntowej, więc znaliśmy się już trochę czasu. Nie widywaliśmy się często, bo po ukończeniu szkoły ja zaczęłam praktyki w Randze, a on w szpitalu miejskim. Tak, szkolił się na lekarza.
- Witaj Peter, wiem… ale dziś tak jakoś wyjątkowo umówiłam się. No i czekam.
- Umówiłaś? – Zapytał zdziwiony, jakby nie wierzył w to, o co pyta. Nawet Peter nie wierzy, że mogłam wyjść z domu! Naprawdę to aż tak widać? – Nie sądzisz, że to trochę bez sensu? Za miesiąc zostaniesz Przyrzeczona, więc jaki jest sens umawiać się z jakimś chłopakiem? Nie rozumiem takich dziewczyn. Same komplikują sobie życie.
- Umówiłam się z Vee… - Nie rozumiem, czemu wszyscy myślą, że umówiłam się z chłopakiem! No co jest.
- Z Vee? – Zapytał z niedowierzaniem.
- Tak, poprosiła mnie, abym poszła z nią na próbny pokaz fajerwerków na Ceremonię Doboru.
- Aaa. – Teraz zrozumiał. – A skoro z Vee, to nie ma w tym nic złego.
- Z chłopakiem też by nie było, ale jestem tego samego zdania co Ty, że to bez sensu teraz. – Powiedziałam, ale chyba zabrzmiało to trochę zbyt oschle, bo Peter trochę się skrzywił, jakbym go uraziła.
- No cóż… - Zaczął, ale nie dokończył, bo przerwała mu Vee, która zjawiła się niewiadomo skąd
i zaskoczyła nas oboje.
- Dobry wieczór. – Powiedziała, jak zwykle, z uśmiechem na twarzy.
- Cześć, Vee. – Odpowiedzieliśmy równo z Peterem. Tym razem i my się uśmiechnęliśmy.
- Wybacz Const, że się spóźniłam. Ale kolej mi uciekła i musiałam czekać na następna.
- Nie szkodzi. – Vee usiadła obok mnie na ławce, ale Peter nadal stał.
- To… o czym rozmawialiście gołąbeczki moje? – Peter wyraźnie zmieszał się na to określenie, ja pewnie też bym się zmieszała, ale przywykłam już, że Vee mówiła tak zawsze, jak rozmawiałam
z jakimś facetem. Czy to w pracy, czy to z Peterem teraz.
- O niczym konkretnym… - Odpowiedziałam.
- Dowiedziałem się, że wybieracie się na próbny fajerwerków.
- Owszem. Chcesz pójść z nami? – Zwróciła się do Petera Vee.
- Chętnie. – Chłopak wyraźnie rozweselił się. – Ale nie teraz… teraz muszę coś załatwić jeszcze.
- Nie szkodzi. – Powiedziała Vee. – Pokaz zacznie się dopiero o 19:30, więc masz jeszcze jakieś 45 minut. Uwiniesz się?
- No pewnie! No to może spotkamy się w tym miejscu za 30 minut? I razem tam pójdziemy? Co sądzisz, Const?
- Myślę, że to dobry pomysł. –Odezwałam się.
- No to do zobaczenia. Pa. – I Peter opuścił nas. Zostałyśmy tylko we dwie, ja i Vee.
- Wiec… co robimy przez ten czas? – Zapytałam.
- Nie mam pojęcia. Ale możemy zostać tu i pogadać. – Usiadła na ławce po turecku. Plac nie był bardzo dobrze oświetlony, ale to nikomu chyba nie przeszkadzało. Lampy stały tylko dookoła, ale sama fontanna, podświetlana, dawała dużo światła.
- Dawno nie widziałam Petera. Zmienił się, czy mi się wydaje? – Odezwała się Vee.
- Ja go widziałam tydzień temu. Nie wydaje mi się, aby się zmienił.
- No wiesz, ja widziałam go jakieś 3-4 tygodnie temu, więc się nie dziw. To nie mnie odwiedza
w pracy.
- Nikogo nie odwiedza. – Oburzyłam się. Ma czasem coś do załatwienia u Randze, więc się przywita przy okazji.
- Ale z Tobą… ze mną już rzadziej. – Powiedziała Vee podejrzliwym głosem. – Co to może znaczyć… - Rozmyślała na głos.
- Nic.
- Nie udawaj, że tego nie widzisz!
- Czego? – Spojrzała na mnie z niedowierzeniem.
- Od ilu lat się znacie?
- Całą Szkołę Gruntową. No… może nie całą, bo zaczął ze mną rozmawiać jakieś dwa lata przed ukończeniem.
- I dotychczas nie zerwaliście kontaktu.
- Wiesz, skoro co jakiś czas przychodzi do Rangi i przywita się, zamienimy kilka zdań, to dziwne, aby się całkiem urwał. – Powiedziałam sarkastycznie do Vee.
- Może on wcale nie chciał go zerwać? – Zaproponowała Vee.
- Nie wiem. Czy to ważne?
- Tak! Powtarzam pytanie: czy Ty tego nie widzisz?
- Powtarzam odpowiedź: czego? – Nie lubiłam, jak nie do końca wiedziałam o co chodzi. Nie do końca, bo w głowie mi świtało, o co może jej chodzić, ale nie dopuszczałam do siebie tej myśli.
- Przecież on się w Tobie kocha!
- Vee!
- No co? Przecież to widać gołym okiem.
- Niby jak? Prawie wcale się nie widujemy. To nie możliwe.
- Const, dla Ciebie niemożliwe. Nie jesteś nim zainteresowana, to tego nie widzisz, ale dla osoby przypatrującej się temu z boku, to jasne.
- Nie wiem Vee… mam nadzieję, że się mylisz.
- Dlaczego? – Zdziwiła się.
- Bo wtedy będzie niezręcznie. On… darzy mnie uczuciem, które według mnie wymarło!, a ja nic do niego nie czuje. Tylko sympatię, ale przyjacielską.
- Tak bywa. – Skwitowała Vee, kładąc się na ławce. A ja nadal zastanawiałam się nad jej słowami. Może to była prawda? Te wszystkie spotkania, przywitania, ba, nawet to, jak przyniósł mi babeczki! Przy okazji oczywiście, jak kupował sobie na lunch. O kurcze.
- Co tak zaniemówiłaś? – Widocznie znów się wyłączyłam.
- Nie, nic Vee. Tak jakoś. – Vee tylko wzruszyła ramionami.
- A powracając do pana M…
- Vee! Nie powracamy do tego.
- Const, proszę! To o czym będziemy gadać? – Zapytała błagalnym tonem Vee.
- Nie wiem, ale nie o tym. – Odpowiedziałam hardo.
- Proszę!. – Vee wstała z ławki i stanęła przede mną. – No weź.
- Eh… - Poddałam się. – No dobrze, co chcesz wiedzieć?
- Rozmawialiście? – Zapytała podekscytowana. – Czy rozmawialiście kiedyś? Jaki jest?
- Nie… nigdy nie zamieniliśmy słowa. – Odpowiedziałam zmieszana.
- Jejciu… - Tylko to powiedziała Vee.
- No co? – Zapytałam oburzona. – Nigdy nie było okazji, zresztą… byliśmy całkiem inni. On popularny, mający dużo przyjaciół, z którymi cały czas przebywał, a ja trzymałam się na uboczu, bo mnie takie coś nie pociągało. Nie wiem nawet, czy jak zobaczył mnie w biurze, to poznał mnie, że chodziłam z nim do jednej klasy. Choć wydaje mi się, że nie. – Dokończyłam zrezygnowana.
- To nie oznacza, że teraz nie może Cię poznać!
- Vee, tak nie można. Prezes jasno określiła, że nie wolno tak.
- Jeśli ktoś przyłapie was. A to już nie jest takie pewne. – Vee puściła do mnie oczko
- Vee.. co Ty sugerujesz?
- Żebyś z nim pogadała, przypomniała stare czasy i w ogóle. – Powiedziała rozradowana.
- Nie sądzę, że będzie chciał rozmawiać. Nie zna mnie. – Powiedziałam z powątpiewanie,.
- To spraw, aby poznał!
- Nie… dobra Vee, nie namawiaj mnie. Pamiętajmy, że to nie ma sensu. Przecież za miesiąc…
- Tak, wiem. Ceremonia Doboru. Const, ja Ci nie każę umawiać się z nim na randki! Chcę tylko abyś się zabawiła, pogadała z nim. To nic złego.
- Nie wiem…
- Cześć dziewczyny, wróciłem. – Obie podskoczyłyśmy słysząc głos Petera.
- Peter! Nie strasz nas! – Odezwała się Vee.
- Przepraszam… - Odpowiedział skruszonym głosem.
- Szybko się uwinąłeś. – Powiedziała Vee patrząc na Petera podejrzliwie.
– To było niedaleko. To co, idziemy?
- Tak, myślę, że tak. – Tym razem odpowiedziałam ja.
            I poszliśmy. Gdy zaszliśmy na miejsce, zauważyliśmy, że nie tylko my przyszliśmy obejrzeć pokaz. Było wiele innych osób, które wyglądały na naszych rówieśników. Zajęliśmy miejsce na jednej z wolnych ławek i czekaliśmy. Okazało się, że Peter ma trzy wielkie lizaki w kształcie kwadratów. Śmiesznie to wyglądało. Poczęstował nas, a my wzięłyśmy i cała trójka zajadała się kolorowymi lizakami. W końcu fajerwerki zaczęły strzelać. Muszę powiedzieć, że byłam pod wrażeniem. Trwało to jakieś 10 minut, ale efekt był niesamowity. Wszystkie w kolorze czerwonym, niebieskim i złotym. Tylko te trzy. Nie było żadnych innych.
- Zapowiada się ciekawie. – Jako pierwszy odezwał się Peter. Ja i Vee nie byłyśmy w stanie, nadal będąc pod wrażeniem. - Skoro to tylko próba, to jestem ciekawy jak będzie wyglądał prawdziwy pokaz.
- Ja też. – Zawtórowała mu Vee.
- Zobaczymy za miesiąc. – Dopowiedziałam ja.
- Tak, ale Ty chyba najmniej się na to cieszysz spośród naszej trójki. – Głos Vee był skierowany do mnie.
- Naprawdę? – Zapytał zdziwiony Peter. – Ja tam chce już to mieć za sobą. No i jestem ciekawy kim będzie ta dziewczyna.
- Const wręcz przeciwnie. Chciałaby, aby ją to ominęło. – Powiedziała Vee.
- Dlaczego? – Zdziwił się Peter. – Skoro tak, mogłaś się zapisać w szeregi Obrońców.
- To nie dla mnie… - Odpowiedziałam.
- Const boi się, jaki będzie jej przyszły mąż. Boi się, że nie będzie to zbyt przyjemny gość.
- Brednie. Na pewno będzie to ktoś odpowiedni dla Ciebie. To System w końcu wybiera, więc będzie to osoba najlepsza dla Ciebie. – Peter próbował mnie pocieszyć.
- Może… ale nie gadajmy o tym. – Chciałam jak najszybciej skończyć ten temat.
- Zgoda. –Powiedzieli równocześnie Vee i Peter.
- To co teraz robimy? – Odezwał się dziewczęcy głos.
- Nie wiem… - Odparłam zgodnie z prawdą. A potem spojrzałam na zegarek na fontannie. – O kurcze, nie wiem jak Wy, ale ja wracam do domu. Obiecałam Nate’owi, ze jeszcze dziś mnie zobaczy.
- Jest jeszcze wcześnie, zdążysz. – Prosiła Vee.
- No nie wiem… - Powiedziałam zastanawiając się.
- Ale ja wiem! – Nagle powiedział Peter. – Ja i Vee odprowadzimy Cię. Na piechotę, taki spacer.
A potem wrócimy sobie koleją.
- To super pomysł. – Ucieszyła się Vee.
- No nie wiem… to kawałek drogi. – Nie byłam przekonana do tego.
- Const, proszę. Mi się jeszcze nie chce wracać, a spacer nikomu nie zaszkodzi.
            No i poszliśmy. Szliśmy uliczkami rozmawiając to o tym, to o tamtym. A ulice były żywe! Nigdy nie widziałam tylu ludzi chodzących drogą. Zawsze to kolejami wszyscy podróżowali, ale widać w tych godzinach było inaczej. Po drodze mijaliśmy budkę z ciepłymi bułkami, więc zatrzymaliśmy się i kupiliśmy trzy. Były wielkie! Nie mam pojęcia jak taka mała Vee całą pochłonęła. To już chyba pytanie do naukowców. Szliśmy i śmialiśmy się. Dopiero teraz naprawdę poczułam, że jestem naprawdę młoda. Dlaczego dopiero teraz?! Za miesiąc wszystko będzie inaczej. Więc tak, jak mówi Vee, musiałam wykorzystać go najlepiej, jak mogłam. Zanim się spostrzegłam, już byliśmy na miejscu.
- To chyba czas się rozstać. – Powiedziałam.
- Chyba. – Vee zgodziła się ze mną. Przytuliłam ją i Petera. I weszłam do domu, a oni poszli na kolej. W domu było cicho, czyżby wszyscy spali? Zdziwiło mnie to, ale tylko na chwilę, bo zaraz potem słyszałam kroki na schodach.
- Const! – To był Nate.
- Jestem. – Młodszy brat przytulił mnie. – Ej, bo zdusisz mnie. – Powiedziałam z uśmiechem.
- Przepraszam. Po prostu tęskniłem.
- Hej, nie było mnie tylko chwilę.
- Nie przywykłem, że nie ma Cię wieczorami. Chcę się Tobą nacieszyć, bo wiem, że niedługo będziesz musiała się wyprowadzić. – W tym momencie i ja posmutniałam, ale nie mogłam dać tego po sobie poznać. – Nate… każdy kiedyś musi dorosnąć i się usamodzielnić. Ale nie myśl o tym. –
I przytuliłam brata.
- Dobrze. – Powiedział z uśmiechem.
- A teraz chodź na górę, bo musisz chyba iść spać, prawda?
- A będziesz ze mną? – Zapytał.
- Ej… jesteś chyba już dużym chłopcem. Nie potrzebujesz mnie.
- Potrzebuję.. No proszę. Chcę się Tobą nacieszyć. – Chwilę zastanawiałam się, ale chyba odpowiedź mogła być tylko jedna.
- Zgoda. – I poszliśmy na górę. – Nate… skąd takie Twoje nagłe zainteresowanie i tęsknota za mną, co? – Zapytałam z uśmiechem. Ale Nate z kolei nie był radosny, lecz posmutniał.
- Wczoraj wieczorem mama powiedziała, że za miesiąc nasze życie się zmieni. Że muszę się przygotować, na to, że Ty dorośniesz i nas opuścisz. – Przystanęłam i przytuliłam brata.

- Ale jeszcze mamy trochę czasu. – Powiedziałam chyba bardziej do siebie niż do niego. – A teraz chodź spać. – I poszliśmy do jego pokoju. Nie pamiętam, kto pierwszy zasnął, ja czy on.
_________________________________________________

I jak wrażenia? :) Teraz pewnie przerwy pomiędzy dodawaniem kolejnych postów będą trochę większe, bo chcę ustalić by dodawać je co tydzień. :) 
Do przeczytania! xx

2 komentarze:

  1. I jak zwykle cudownie! To opowiadanie jest naprawdę bardzo dobre :)

    http://feelings-you-know.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz dryg do opowiadań D: Brawo ;)

    OdpowiedzUsuń