Jeszcze nigdy nie
miałam takiej sytuacji! W połowie trasy zepsuła się kolej, więc wszyscy musieli
ją opuścić do czasu przyjazdu osób odpowiedzialnych za jej naprawę. Jednak to
oznaczało, że resztę drogi do Rangi musiałam pokonać pieszo. A z kondycją u
mnie nie za różowo, ale cóż, musiałam się sprężać, bo spóźnić się nie mogłam za
żadne skarby. Jeszcze 8 minut i 1 km. Zdążę. Muszę.
Mijałam ludzi, którzy w
przeciwieństwie do mnie, nie śpieszyli się tak bardzo, bo szli najspokojniej,
jak się dało trzymając w ręku kubek Latte, która miała za zadanie pobudzić ich
tej doby.
Do Rangi wpadłam jak burza, aż
wszyscy na dole się za mną oglądali. A może to dlatego, że biegłam na boso? Bo
to chyba niecodzienny widok, że ktoś w tak poważnej instytucji śmie zakłócać
spokój biegając na bosaka, a w dodatku dysząc tak, że brzmiał jak słoń. Coś tu
było nie tak, a jak to ludzie, którzy ciekawość mają uwarunkowaną genetycznie,
to się przyglądali. Ja jednak nie miałam czasu by zwracać na to uwagę.
- Uuu, spokojnie
księżniczko. – Powiedział do mnie Wren, na którego o mało nie wpadłam
wybiegając z windy.
- Nie mam czasu na
spokój! – Odparłam mijając go. Odwróciłam się jeszcze i posłałam mu najszerszy
uśmiech, na jaki było mnie stać. Chciałam mu jakoś zrekompensować to szybkie
‘powitanie’ no i w końcu humor mi dopisywał, więc czemu miałam oszczędzać na uśmiechach, które
nic nie kosztują? Przy swoim biurku znalazłam się 2 minuty przed czasem, a to
oznaczało, że śmiało mogłam powiedzieć, że pobiłam swój rekord w bieganiu.
Położyłam na biurku torebkę, której już nie dałam rady trzymać. Byłam trochę
opadła z sił, ale z pewnością po kilku minutach naładuję akumulatory.
- Dzień dobry
Constance. – Dopiero po chwili zorientowałam się, że M. już był przy swoim
stanowisku. Nawet go nie zauważyłam, co było trochę dziwne, biorąc pod uwagę jak śledziłąm jego poczynania w ciągu kilku ostatnich dni.
- O, cześć. –
Odpowiedziałam nadal mając na ustach szeroki uśmiech.
- Dlaczego…
trzymasz buty w ręku? – Zapytał niepewnie przyglądając mi się, a ja dopiero
teraz sobie przypomniałam, że nadal stałam boso.
- Długa historia…
- Powiedziałam zmieszana lekko i od razu założyłam pantofle, a po chwili
usiadłam na fotelu, który w tym momencie wydawał mi się najwygodniejszy na
świecie. M. jeszcze przed moment przyglądał się mi, ale po chwili wrócił do
swojego zajęcia. Wydawało mi się, czy lekko uśmiechnął się?
Zdjęłam płaszcz, wzięłam terminarz,
w którym zapisywałam sobie wszystkie pozycje do zrobienia i zaczęłam go
przeglądać. Zadanie na dziś – przygotować się na jutrzejszy dzień, czyli drugi
dzień odwiedzin w szkole. Super.
Odłożyłam notes, a wtedy przez
przypadek coś spadło z mojego biurka. Wychyliłam się i to podniosłam. Czy to był
papierowy kwiatek?
- Uhuhu nie
wiedziałam, że masz takie zdolności manualne. – Aż podskoczyłam.
- Vee! Mówiłam Ci
tyle razy, nie skradaj się tak.
- Ja się przecież
nie skradam. To Ty jesteś jakaś taka płochliwa, że tak łatwo Cię przestraszyć.
- Tak już mam. –
Chciałam uciąć ten temat, który zawsze kończył się tak samo. – A kwiatka nie
zrobiłam ja tylko go znalazłam na biurku. A właściwe pod, bo znalazłam dopiero
jak mi spadł.
- Czyżbyś miała
jakiegoś cichego wielbiciela?
- Vee, nie kpij. – Prędzej bym była skłonna uwierzyć, że to
może Simon wieczorem sprzątał biuro i chciał mi poprawić humor i go zostawił.
Albo przez przypadek,
a nie ze względu na mnie. Wszystko z nim było możliwe. – No ale co Cię tu sprowadza?
a nie ze względu na mnie. Wszystko z nim było możliwe. – No ale co Cię tu sprowadza?
- A nic, szłam do
Jerrego, bo mam do niego sprawę, a że jesteś po drodze to wpadłam. Nie cieszysz
się?
- Oczywiście, że
się cieszę. – Powiedziałam nadal bawiąc się kwiatkiem.
- Nie masz
pojęcia, kto go zostawił?
- Nie. – Ale nadal
próbowałam wymyśleć, kto to może być. Niestety – kandydatów brak.
- Niech zgadnę: A
teraz cały dzień będziesz o tym myśleć?
- Jakbyś mnie nie
znała. – Siliłam się na odrobinę ironicznego tonu, ale nie jestem pewna czy mi
wyszło.
- Razem z Wrenem
wychodzimy dziś na lunch poza Rangę. Przyłączysz się?
- Nie wiem, czy
nie będę Wam wadzić. – Posłałam jej szeroki uśmiech, ale chyba jej nie było do
śmiechu.
- Const! Znowu
zaczynasz?
- Oj Vee, nie
obrażaj się. Ja po prostu lubię Cię denerwować. A ten temat szczególnie się w
tym sprawdza. A co do lunch’u to dziękuję, ale zostanę tutaj.
- Ale to był
pomysł Wrena abyś z nami poszła. – Czyżby Vee chciała mnie przekonać właśnie
tym? Miałam sporo do zrobienia jeszcze, więc nie chciałam opuszczać Rangi. A
poza tym byłam pewna, że do końca dnia będę jeszcze odczuwać skutki
dzisiejszego małego biegu.
- Skoro to był
pomysł Wrena, czyli Ty mnie nie chcesz tam? Spoko, i tak miałam zostać.
- Const,
oczywiście, że chcę. Co Ty się dzisiaj tak uczepiłaś Wrena?
- A tak jakoś, mam
dobry humor.
- Właśnie widzę.
Opowiesz mi o tym dziś wieczorem i nie ma zmiłuj się! A co do lunch’u to
jeszcze się zastanów. I jak zmienisz zdanie to wiesz, gdzie nas szukać.
- Wiem wiem… - Vee
poszła dalej. A ja? Sama już nie wiedziałam, czym mam się zająć. W końcu padło
na zrobienie listy uczniów szkoły, którą miałam jutro odwiedzić. Nie było to
zbyt wymagające zajęcie, ale i tak było do zrobienia konieczne.
Bawienie się danymi w systemie
zawsze sprawiało mi przyjemność. Po prostu lubiłam to robić. W końcu weszłam
też na swój profil w Systemie. Było tak chyba dosłownie wszystko, zaczynając od
koloru oczu, włosów kończąc na drzewie genealogicznym rozbudowanym 5 pokoleń
wstecz. Widać nieźle musieli tego wszystkiego pilnować. Pewnie aby nie dobrać
do siebie osób spokrewnionych. Gdy zaspokoiłam ciekawość, wróciłam do robienia
listy. Szło oczywiście gładko
i bezproblemowo, ale do czasu…
i bezproblemowo, ale do czasu…
- No bez żartów… -
Mruknęłam do siebie. System chyba się na mnie uwziął i odmówił mi
posłuszeństwa. Niechcący stuknęłam o biurko. – No nie!
- Coś nie tak? –
Zaciekawił się M. Jeszcze tego brakuje, aby zobaczył, że jestem dziś taka
nieudolna. A było tak miło. No może oprócz tego wypadku z koleją.
- System się chyba
na mnie obraził, bo nie chce współpracować. – Wyjaśniłam z rezygnacją. M.
natomiast wstał i podszedł. Stanął za mną i pochylił się nad urządzeniem
obsługującym cały system. Był tak blisko mnie, a jednocześnie tak daleko.
Szczerze mówiąc to gdybym chciała, to gdybym przesunęła się odrobinę w prawo to
dotknęłabym jego policzka swoim. Const! O czym Ty myślisz, przestań! W myślach
wylałam na siebie kubeł zimnej wody. Trzeba się jakoś uspokoić, ale chyba na
moje dość szybko galopujące serce to to chyba nie pomoże. Wszystko przez ten wczorajszy upadek ze schodów i małe 'leżakowanie' na Hunterze. Tylko bez skojarzeń... ale przecież to ja tylko mam te skojarzenia. Kurcze.
M. tymczasem zdołał już przedrzeć
się przez zapory tego urządzenia i starał się naprawić jakiś błąd. Ani się
obejrzałam, a wszystko było gotowe.
- Widzisz, nie
taki diabeł straszny, jak go malują. – Hunter znalazł się niebezpiecznie blisko
mojego ucha. A to, jak wiadomo, nie działa dobrze dla mojego serca, które i tak
chyba przebiegło dzisiaj wystarczająco długi maraton. – A wracając do Twojego
pytania… tak, lubię tajemnice. – Gdy wyszeptał to do mojego ucha, moje serce
omal nie zrobiło salta. Omal, bo chyba zamiast tego stanęło.
- Ale ja… ja nie
zadałam… Ci takiego pytania. – Odwróciłam głowę, patrząc teraz prosto w te dwa,
głębokie oceany i siliłam się, aby mój głos nie drżał. I chyba mi się udało.
Jednak mimo wszystko i ja mówiłam szeptem.
- Zadałaś… Nie pamiętasz?
– Uśmiechną się zagadkowo, a ja w tym momencie sobie przypomniałam. On wie. Rozpadłam
się na milion kawałków, aby sekundę później zebrać się w całość. Nie sądziłam,
że ta chwila będzie tak wyglądać. Właściwie to nie sądziłam, że ta chwila w
ogóle kiedykolwiek będzie miała miejsce. Ale czy aby na pewno? Czy może sobie
tak tylko wmawiam, a tak naprawdę, gdzieś w sobie, miałam nadzieję, ze to się
stanie? Sama już nie wiem.
- Ale skąd… -
Próbowałam zapytać.
- Skąd? – Hunter
znów się uśmiechnął. – Pamiętasz moment, gdy wczoraj na mnie leżałaś? – Czułam,
że zawitał mój stary znajomy, rumieniec. Nic nie odpowiedziałam tylko starałam
się odwrócić wzrok. Hunter natomiast nadal pochylał się za mną i szeptał mi do
ucha, aby nikt więcej nie słyszał tej rozmowy. To miała być nasza i tylko nasza
tajemnica. Jedynie kiwnęłam głową na znak, że pamiętam wczorajszą sytuację. –
Więc poczułem wtedy Twoje perfumy… zapach, który skądś kojarzyłem…
A był to bardzo specyficzny zapach. Piękny, słodki, a zarazem bardzo rzadki. – Słuchałam chyba jak zahipnotyzowana. – A więc taki zapach czułem tylko raz. Pachniały tak Twoje liściki. – Znów kątem oka zobaczyłam jego uśmiech. Czyż się nie mylę?
A był to bardzo specyficzny zapach. Piękny, słodki, a zarazem bardzo rzadki. – Słuchałam chyba jak zahipnotyzowana. – A więc taki zapach czułem tylko raz. Pachniały tak Twoje liściki. – Znów kątem oka zobaczyłam jego uśmiech. Czyż się nie mylę?
- Ja…
- Nic nie mów. Na
razie o tym nie rozmawiajmy. – Poczułam delikatne muśnięcie na policzku. Całus.
A może tylko mi się wydawało? Sama już nie wiem. W każdym razie było to tak
delikatne, jak muśnięcie motyla. Ledwo wyczuwalne, ale i tak znaczące. Potem
Hunter szybko się wyprostował
i poszedł do siebie. Jedynie się jeszcze obrócił i na mnie spojrzał, ale ja na niego nie, bo byłam zbyt pochłonięta swoimi myślami.
i poszedł do siebie. Jedynie się jeszcze obrócił i na mnie spojrzał, ale ja na niego nie, bo byłam zbyt pochłonięta swoimi myślami.
Do końca dnia nie mogłam się już
skupić. Nawet szczególnie nie pamiętasz rzeczy, które robiłaś. To były mgliste
wspomnienia, urywki. Po prostu nie zwracałam na nic uwagi. Robiłam wszystko
automatycznie, więc mój mózg tego nie rejestrował, zwłaszcza, gdy miał
ciekawszy temat, którym się zajmował.
Gdy wybiła 16, również już
automatycznie, zebrałam się aby wyjść.
Na M. nie starałam się nawet spojrzeć. Po prostu nie mogłam mimo iż myślałam o
tym wszystkim. Szybko domyślił się, że to byłam ja. A może to właśnie moja
wina? Może jakoś mu to ułatwiłam? Nie wiem już sama. Nie mogę uwierzyć, że to
tylko przez ten zapach. Co prawda, zgodzę się z tym, że są wyjątkowe. Moja mama
sama je robi. To jej takie hobby, że miesza różne zapachy i składniki i
wychodzą czasami takie cuda. Sama też się zaczęłam tego uczyć, ale niestety nie
mam takiego talentu do tego.
- Const… -
Zatrzymał mnie głos Huntera. A jednak. Cofnęłam się i stanęłam przed nim
błądząc wzrokiem wszędzie dookoła, tylko nie w miejscu, gdzie chyba powinnam.
- Tak?
- Mam nadzieję… że
rozpatrzysz moją prośbę o opowiedzenie mi trochę o sobie. Pomyślałem…
- To nie jesteś
zły?
- Za co? – Hunter
chyba był lekko zbity z tropu.
- No wiesz… tylko
nie myśl, że chciałam sobie pożartować z Ciebie. Bo to nie tak…
- Spokojnie,
wierzę. – Hunter uśmiechną się, a mi znów zakołatało mocniej serce. – Więc
wracając… - M. zrobił krok w moją stronę. – Że to było może krótkie, ale
ciekawe. – I następny krok. – więc…
- Nie pamiętasz, że… - Odwróciłam wzrok.- o zasadach.
- Nie pamiętasz, że… - Odwróciłam wzrok.- o zasadach.
- Przedtem Ci nie
przeszkadzały.
- No tak…
- No to niech
teraz… to będzie nasza tajemnica. Chcę Cię poznać. Chcę poznać osobę, która
zadała sobie trud i po prostu chciała mnie poznać. I osobę, którą powinienem pamiętać ze szkoły, ale jakimś cudem umknęłaś mi, a raczej nie powinnaś. - Lekko wzruszył ramionami. - Więc co w tym złego, że
teraz ja chcę Cię poznać.
- Tak naprawdę
nadal Cię nie poznałam. Nie znam Cię, jesteś mi obcy. – Sprostowałam.
- I nie kusi Cie
ani troszeczkę aby poznać? I dokończyć to, co zaczęłaś?
- Co masz na
myśli? – Zapytałam.
- Sam nie wiem. –
Kolejne wzruszenie ramionami. – Ale przemyślmy to. Pomyśl, czy chcesz to
przerwać, czy nie. Bo mi się to podoba. – Znów się uśmiechnął. – Miłego wieczoru.
A i mam nadzieję, że kwiatek się spodobał.
Uśmiechnęłam się i wyszłam. A gdy
wróciłam do domu cały czas się zastanawiałam nad słowami M. Czy chciałam to
skończyć? Nie. Czy było jakieś ryzyko? Zdecydowanie. Nadine Price jasno
określiła zasady. Może nie powiedziała co spotka osoby, które złamią ten zakaz,
ale na pewno nie będzie to nic przyjemnego. Ale czy było to warte ryzyka? Chyba
tak.
- Const? – Do
mojego pokoju wszedł Nate. – Mogę wejść?
- Pewnie. Jak tam
minął Ci dzień? – Powiedział kładąc się obok mnie na łóżku.
- A… powiem, że
trochę obfitujący w niespodzianki. – Powiedziałam i się w końcu uśmiechnęłam.
- Jesteś
szczęśliwa.
- To pytanie?
- Nie. Ja to
widzę. – Poczochrałam brata po włosach.
- Ty nie za dużo
widzisz?
- Nie,
wystarczająco. – Nate dał mi buziaka i szybko uciekł, nim zdołałam również mu
dać całusa. –
A i na dole czeka na Ciebie Vee.
A i na dole czeka na Ciebie Vee.
- Czemu nie
mówiłeś od razu! Kompletnie zapomniałam. – I szybko zbiegłam na dół, a potem
wybyłam z Vee na dwór. Zapowiadał się miły wieczór, bo chyba nic nie mogło zepsu ć dzisiejszego dnia.
____________________________________________
____________________________________________
Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z rozdziału. Wiem, że mistrzostwo to nie jest, ale chodzi i rozwój histori, prawda? ;) Jestem pod wrażeniem, że tak często jest odwiedzany mój blog i bardzo dziękuję. ♥
Miłego ostatniego (niestety :( ) tygodnia wakacji.
( Jak poprzedniu, ale z małą zmianą - aby mówić o następnym rozdziale, chciałabym poznać opinię Waszą w 5 komentarzach (mam nadzieję, ze tyle osób czyta to regularnie), a jak warunek zostanie spełniony - w piątek będzie następny rozdział)
Do przeczytania! :)
ily _love_storyyy
Coś czuje że znajomość M. i Const rozwinie się w dość ciekawym kierunku :) Czekam na więcej i pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńSzykuje się dreszcze emocji nie mogę się doczekać następnego :3
OdpowiedzUsuńUuuu romans się szykuje ;D Tylko nie dodawaj kota do tego romansu, hehehe
OdpowiedzUsuńCzemu dopiero w piąteek :( Umrę :D
OdpowiedzUsuńGdy czytałam, to ciagle się uśmeichałam:D Kurcze! R-O-M-A-N-S :D
Niezłe ... kurczę naprawdę dobre to jest !
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam Twojego bloga, ale coś czuję, że będę wpadała częściej, za bardzo nie rozumiem jeszcze tego opowiadania, ale to przez to, że to pierwszy rozdział który czytam :) Bardzo mi się podoba! W wolnej chwili zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńundertheveilofinnocence.blogspot.com
[SPAM]
OdpowiedzUsuńZapraszam do nowego Katalogu z opowiadaniami. http://k-a-t-a-l-o-g-n-i-k-i.blogspot.com/. Zgłoś się już teraz i zdobądź popularność w blogowym świecie.
Nika