piątek, 29 sierpnia 2014

Chapter 9

Od chwili, gdy wszystko się wydało minął już tydzień, a ja nadal zachowywałam się jak dziecko i unikałam Huntera na każdym kroku, czego on wydawał się nawet nie zauważać. Ale wiem, że to tylko pozory, bo dobrze wiedział, że to robiłam. Wszystkie sprawy związane z tegoroczną rekrutacją zakończyliśmy, więc oznaczało to, że nasza dotychczasowa współpraca również się zakończyła. A przynajmniej dopóki nie przydzielą nam czegoś nowego.
                Przerwa na lunch dobiegła końca, więc musiałam opuścić mój azyl w postaci towarzystwa Vee i Wrena, i wracać do siebie, gdzie jakieś 3 metry dalej przez cały dzień siedział Hunter. Znów na biurku czekał na mnie papierowy kwiatek. Była to już chyba taka mała tradycja, bo codziennie znajdywałam jeden na swoim biurku, więc Hunter chyba tak nie do końca mnie ignorował.
- Constance! – Zanim wyszłam ze stołówki usłyszałam za sobą głos. – Czekaj. – Obróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moim kierunki Andrew, sekretarza Nadine Price. Zapowiada się ciekawie. – Zaradca Price prosiła bym Ci przekazał, że chciałaby byś po lunch’u do niej przyszła. I nie, nie wiem o co chodzi. – Nie wiem skąd, ale najwidoczniej domyślił się, że chciałam o to zapytać. Delikatnie uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Mimo, że widywałam go codziennie, to dopiero teraz zdołałam się mu przyjrzeć i pierwsze, co nasunęło mi się na myśl to to, że był przystojny. Wyższy ode mnie o głowę, brązowooki brunet. No i do tego był w moim wieku. Chyba trochę zbyt długo mu się przyglądałam, bo na ziemię sprowadził mnie hałas dobiegający z mojego stanowiska, a dokładniej z pobliskiego stanowiska Huntera. Najwyraźniej wypadł mu z rąk segregator.
                Jeszcze raz uśmiechnęłam się do Andrew i poszłam do Nadine. Przed wejściem lekko przygładziłam koszulę, by nie wyglądała na niechlujnie pogniecioną i zapukałam.
- Witaj Constance. – Przywitała mnie, ale ja jedynie skinęłam głową. Nie lubiłam bezsensownie odzywać się, gdy rozmawiałam z kimś wyższym rangą. – Pewnie zastanawiasz się, dlaczego znów musiałaś się tu fatygować. – Prawdopodobnie znów miałam jakieś zadanie do wykonania. Pozostało tylko pytanie, czy mam to wykonać sama, czy z pomocą Huntera.
- Zakładam, że za chwile rozwieje Pani wszystkie moje wątpliwości.
- Taki mam zamiar. – Czy mi się zdawało, czy na jej twarzy pojawił się uśmiech? I to gdy byłyśmy same, a z tego co słyszałam, to nigdy nie okazywała przychylności dla jakiegokolwiek urzędnika, a co dopiero praktykanta. – Jak wiesz, za 3 tygodnie będzie miał miejsce najważniejszy dzień w życiu każdego 17 latka w Aravadzie, a właściwie w całej Unicji. – Tak, jakby była potrzeba przypominania mi o tym. – Na wczorajszym spotkaniu Rady, przewodnicząca Komisarz Alexandra Grey zaproponowała, aby Rada zagłosowała nad pewnym pomysłem, który oczywiście został zatwierdzony. – Robiło się coraz ciekawiej.
- Zakładam, że zaraz zdradzi mi pani, jaki to był pomysł.
- Tak. Ponieważ będziesz musiała zrobić pewną rzecz, która jest z tym związana. Ale nie martw się, to nic trudnego, a właściwie coś banalnie prostego. Twoim zadaniem będzie wysłać zaproszenia.
- Co? – Chyba się przesłyszałam. Nigdy nie słyszałam, żeby ktokolwiek w Randze zajmował się wysyłaniem głupich zaproszeń. I właściwie zaproszeń na co?
- Constance. Komisarz zaproponowała, by wprowadzić małe wydarzenie, które będzie poprzedzać Ceremonię Doboru.
- Wydarzenie?
- Bal. – Odpowiedziała chyba tak spokojnie, jak to było możliwe. Jakby to było coś, co działo się cały czas. – To będzie bal dla wszystkich 17 latków w Aravadzie. A odbędzie się w przeddzień Ceremonii Doboru.
- Proszę mi wybaczyć, ale nie widzę w tym sensu. Bal to uroczystość dla obojga płci, czyli by się poznali. A co, jeśli dziewczyna pozna chłopaka, z którym połączy ją nić sympatii, a następnego dnia zostanie przyrzeczona innemu.
- Constance… jesteś jeszcze młoda, więc nie rozumiesz, że takie rzeczy nigdy się nie zdarzają. Zresztą jeśli się nawet zdarzy takie coś, to nie będzie to nic wielkiego i po maksimum tygodniu oboje zapomną o tym. – Raczej nie będą mieli wyboru, bo czuję, że ktoś by im pomógł zapomnieć. No bo raczej nie pozwoliliby, aby para głupiutkich nastolatków zrobiła jakiekolwiek zamieszanie.
- Zresztą Constance, czemu nie? To tylko jeden wieczór zabawy. Dlatego wszyscy się zgodzili.
- Jednogłośnie? – To było dość zadziwiające, bo o ile wiem z plotek, to nigdy żaden projekt nie przechodził jednogłośnie. Zawsze ktoś miał jakiś sprzeciw i w końcu decydowała większość. Pamiętam jak kiedyś chcieli głosować, aby dzieci jeszcze wcześniej posłać do szkoły wszyscy mówili, że to tylko formalność, wszyscy się zgadzają, a jak przyszło co do czego, to był rozłam i wybuchła wielka afera. W końcu i tak przegrali głosowanie.
- Nie, ale to nie ważne. – Pewnie, że nie ważne. Swoją drogą, ciekawe kto miał czelność sprzeciwić się Komisarz Alexandrze Grey? To pewnie pozostanie tajemnicą, bo nie wydaje mi się, by palili się by to wyjawić. – Więc wracając do Ciebie… Twoim zadaniem będzie, tak jak mówiłam, wyszukać wszystkich Obywateli przystępujących za trzy tygodnie do Ceremonii i wysłać im informację o balu oraz zaproszenie.
- Przepraszam, ale osobiście mam zaproszenia przygotować?
- Nie moja droga, wszystko Ci dostarczę w przeciągu 2 dni. Ale teraz się tym nie martw, bo najpierw musisz znaleźć wszystkie potrzebne dane. Na tym polega Twoje zadanie. – Tylko skinęłam głową i chciałam się stąd wynosić. – A i Constance…
- Tak?
- Zacznij sobie już szukać jakiejś sukni. – Powiedziała z  tłumionym uśmiechem. – I chyba nie muszę przypominać, abyś o tym nikomu na razie nie wspominała. Oficjalnie wszyscy się dowiedzą za tydzień.
                Dochodziła 16:30, więc większość urzędników już skończyła pracę i na piętrze zostało już niewiele osób. Skończyłam to, co miałam zrobić i miałam  wolne. Wystarczyło tylko poskładać dokumenty i można się zbierać. Na zewnątrz było o tej porze chłodno, więc narzuciłam na siebie sweter i wyszłam z biura. Na dole zamieniłam jeszcze kilka słów z Simonem, który przekazał mi najświeższe rangowe plotki. Podobno jeden z ochroniarzy został dziś ojcem i tak się ucieszył na tą wiadomość, że zaczął tańczyć z radości z informatorką z parteru. W momencie, gdy opowiadał o tym Simon wydawało się to śmieszne, bo prawda jest taka, że w Randze nie jest powszechne publiczne okazywania emocji. Wszyscy kryją się za maską powagi, nie pozwalając sobie nawet na przyjazny uśmiech na powitanie, czy pożegnanie.
                Idąc na kolej nie śpieszyłam się, bo miałam jakiś 15 minut, więc do dość dużo czasu. Idąc w centrum miasta, mogło się wydawać, że jest jasno, ale to tylko pozory. Gdyby w jednej chwili zgasły wszystkie światła, zrobiłoby się tak ciemno, że nie byłoby widać nawet własnej ręki. Wiem to z autopsji, bo kilka lat temu miała miejsce taka masowa awaria, a wtedy zapanował wielki chaos. Wtedy po raz pierwszy spędziłam z mamą tyle czasu. Nie było jeszcze Nate’a, więc byłam tylko ja. Opowiadała mi różne historie, np. jedna była o tym, że nie zawsze było ciemno, że kiedyś było coś takiego jak słońce, ale wybuchła epidemia jakiejś choroby i zebrano resztki ludności do szczelnie zamkniętych 5 miast Unicji, z czego nad każdym była szczelna elektryczna kopuła, która nie przepuszczała światła. Na początku ludziom się to nie podobało i bardzo brakowało im światła, ale po wielu latach zapomnieli o tym. Mieli tylko namiastkę światła w postaci elektryczności. Nigdy nie wierzyłam w to, myślałam, że to tylko bajeczka dla dzieci, bo w szkole nigdy nie uczono o czymś takim. Potem, jak byłam starsza, dopadły mnie wątpliwości i zaczęłam sobie to wszystko tłumaczyć tą historią. Ale nigdy nikomu nie mówiłam o niej, bo nawet mama nigdy więcej nie chciała do tego wracać. Mówiła, że to tylko bajka, którą na prędce wymyśliła, abym miała czym zając myśli i bym się nie bała. Wtedy też był pierwszy i jedyny raz, gdy podniosła na mnie głos. Od tej pory nigdy już nie wspominałam o tym nikomu, ale nadal czasem nad tym rozmyślam.
                Nawet nie zauważyłam, gdy stanęłam przed wystawą sklepu z sukniami. Może z tego co wiedziałam, w Unicji ubrania nie stały na wysokim poziomie, to mimo wszystko w Aravadzie były najlepsze. W końcu to była Stolica zjednoczonych 5 miast.
                Na wystawie były wywieszone 3 suknie, ale tylko jedna przyciągnęła moją uwagę. Była skromna, ale i odważna w pewnym sensie. Miała duże wycięcie na plecach, co praktycznie było brakiem materiału z tyłu. Od ramion aż do pasa było wcięcie. Sukienka sięgała kolan i miała  rękaw po łokcie. Przylegała do ciała, więc bardzo dobrze podkreślałaby sylwetkę dziewczyny, która ją by założyła. I najważniejsze było to, że była w moim ulubionym kolorze – niebieskim i do tego jeszcze się pięknie mieniła. Wiem, że to tylko brokatowa sztuczka, ale na mnie zrobiła wielkie wrażenie.
- Pięknie byś w niej wyglądała. – Poczułam ciepły oddech na swojej szyi i lekko wzdrygam się. Szybko odwracam się i o mało nie stukam się nosem o nos Huntera. Że też musiałam się tak zachwycić tą sukienką, że nawet nie usłyszałam jak podchodził.
- Cóż, pewnie nigdy się tego nie dowiemy. A teraz przepraszam, ale musze iść. – Próbowałam go wyminąć, ale on bezczelnie mi na to nie pozwolił.
- Mamy jeszcze czas, a poza tym mogę się z Tobą przejść. – Zaproponował, ale czułam, że nie powinnam przyjmować tej propozycji, bo nie wyjdzie z tego nic dobrego. Ale pozostawało pytanie, czy mam jakikolwiek wybór? Więc spasowałam i i poszłam obok niego.
- Ale ja na serio mówiłem, że ta sukienka by do Ciebie pasowała. Pomyśl tylko, jak ten niebieski kolor idealnie zgrałby się z tymi pięknymi włosami. – Mówiąc to, nawinął sobie delikatnie kosmyk na palec i dokładnie mu się przyglądał, jakby był to jakiś nowy gatunek zwierzaka. Po chwili spojrzał na mnie i puścił zbłąkany kosmyk, który od razu poprawiłam, wsadzając go za ucho.
- A więc... wracając do sukni. Zakladam, że skoro ją oglądasz, to powiedziano Ci o balu. - Nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam to co powiedział Hunter. Bal. Nie możliwe żeby wiedział. Ale skąd? - Po twojej minie widzę, że Cię zaskoczyłem.
- Ciszej! Skąd wiesz o balu? - Nie dałam mu dokończyć tego, co chciał powiedzieć. Wydawał się rozbawiony. 
- Const... zapominasz kim jest moja matka. - A tak. Wiec dowiedział się tego od matki, Komisarz Alexandry Gray. Czemu od razu na to nie wpadłam?- Fajny pomysł, nie sądzisz? Ten cały bal przed Ceremonią.  Właśnie patrzysz na jego pomysłodawcę. - Wyszczerzył zęby w dumnym uśmiechu, a ja stałam z otwartymi ustami. 
- Skąd Ci taki durny pomysł przyszedł do głowy?!  - Otrząsnęłam się i odzyskałam głos. - Jakbyśmy nie mieli wystarczająco stresu to jeszcze bal. 
- Ej. - Hunter chciał się bronić. - Właśnie pomyślałem że to dobry pomysł, ale się rozluźnić. Zabawa. Oj nie bądź taka sztywna Const. 
- Przecież, dla Was, Obrońców Ceremonia Doboru nic nie znaczy, więc po co wam zabawa? O ile mi wiadomo to wy się ciągle bawicie. - Hunter wzruszył jedynie ramionami na znak, że to nie jego wina. - Dla was to jedynie oficjalne potwierdzenie dorosłości, nie to co dla reszty, chwila poznania jak dalej potoczy się ich życie. Z kim je spędzą. Gdzie zamieszkują.
 - Const, spokojnie! Przepraszam. - Chyba faktycznie niepotrzebnie mówiłam mu o tym. Jego to przecież nie rusza, a ja tylko zdradzałam jak bardzo mnie to wszystko stresowało.
 - Hunter wybacz, ale chyba muszę już iść. Kolej już jest, a ja nie mogę się spóźnić. 
- Rozumiem. - Kiwnął głową na znak, by potwierdzić te słowa. – Const? Nie miałem nic złego na myśli, myślałem, że to będzie dobry pomysł.
- Hunter. – Podeszłam do niego na tyle blisko, że mogłam szeptać. – Wiem. – Zamilkłam na chwilę i przyglądałam się jego twarzy. – Może to faktycznie dobry pomysł. Przecież nie jestem przedstawicielem wszystkich 17latków, więc inni mogą myśleć inaczej niż ja. – Hunter, który dotychczas miał utkwiony wzrok we wszystkim, tylko nie we mnie nagle spojrzał na mnie.
- Ale nie obchodzi mnie, co pomyślą inni. Chciałem wiedzieć tylko to, jak ty to postrzegasz. – Serce mi zabiło, ale nie byłam pewna, czy uszy nie robią mi psikusa i się nie przestraszyłam. Wszystko szło w niebezpiecznym kierunku, ale czy tak naprawdę skrycie nie marzyłam o tym, gdy to wszystko zaczęłam? Nagle cała moja odwaga wyparowała.
- Musze iść. – Odwróciłam wzrok i odeszłam. Nawet się nie odwróciłam, ale potrzebowałam masy sił, by tego nie zrobić.
Wiedziałam, że uciekam i nie czułam się z tym dobrze. Chyba naskoczyłam na niego trochę albo mało do tego brakowało. Ceremonia Doboru zbliżała się wielkimi krokami, a ja nic na to nie mogłam poradzić. Bałam się, ale to chyba nic niezwykłego.

                     ____________________________________________

Uff... Rozdział jest? Jest! Pomysł na dalsze losy jest? Jest! Więc teraz tylko potrzeba, aby nie brakło weny na pisanie ich i aby był czas. 
Szczerze mówiąc jestem dumna z tego opowiadania.
Jaki wiecie, to ostatni post wakacyjny. Od 1 września idę do liceum, więc nie wiem jak to będzie. Będę się starać, aby dalej to trwało!  Ale od razu przepraszam za jakiekolwiek opóźnienia, jakie by się pojawiły. :(
Jak poprzednio, aby mówić o następnym rozdziale, chciałabym poznać opinię Waszą w 5 komentarzach. W piątek kolejny rozdział.(ten na pewno bez opóźnień, bo już jest napisany)
~~~
Właśnie! Jakie macie odczucia po tym rozdziale i tym, co się dotychczas wydarzyło? Czego się spodziewacie? ;)
Do przeczytania! :)

6 komentarzy:

  1. To napisz z miliony tych rozdziałów i zapisz je skoro masz pomysly :D
    Żałuje że ja tak nie robiłam, bo miałam mase pomysłów i gdy zabieralam sie do pisania nastepnego dnia to nic nie pametalam haha ;D

    Co do rozdziału to spodziewałam się jakiegoś romantiko pocałunku ;c iiiii myśle, że coś sie wydarzy na tym balu! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję ,że się pośpieszysz z dodawaniem następnego rozdziału , bo nie moge się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, jak będę miała czas i napisane dodatkowe rozdziały to chętnie, ale na chwile obecną do piątku musisz poczekać :) pozdrawiam

      Usuń
  3. Uwielbiam to jestem ciekawa jak potoczą się ich losy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo czuje że coś się szykuje ^^ Mam nadzieje że następne rozdziały będą tak samo jak poprzednie świetne , ciekawe i przede wszystkim nieprzewidywalne :)

    OdpowiedzUsuń